Przedstaw swoje schronienie swoim czytelnikom. Kiedy został założony i jak działa? Ile masz zwierząt?
Nasze główne schronisko dla plemion Good Hands zajmuje się kotami. Zostało założone w 2007 roku. Ponadto stopniowo udało nam się założyć kilka mniejszych depozytów, w których znajdują się kocięta lub koty, na przykład po wypadku, które wymagają indywidualnej i czasochłonnej opieki. W sumie opiekujemy się teraz 70 kotami w schronisku plemiennym, aw naszych depozytach mamy 43 koty. Nasze działania obejmują pomoc w łapaniu kajdan (dzikich kotów), które muszą złapać z powodu kastracji lub złego stanu zdrowia, lub występują w miejscu, gdzie nie są pożądane i jest dla nich niebezpieczne. Zimą pomagamy również w montażu zimowych szałasów na świeżym powietrzu dla nieśmiałych, aw kilku lokalizacjach pomagamy w karmieniu.
Czy zajmujesz się czymś innym niż opieką nad zwierzętami? Jak ci mija dzień
Oczywiście pracuję, ale ponieważ mam elastyczne godziny pracy, udaje mi się połączyć pracę z opieką nad kotem. Każdego ranka wstaję o 6 rano i zaczynam karmić, sprzątać, sprawdzać zdrowie zwierząt. W razie potrzeby idę do weterynarza z chorymi kotami lub kastracją, szczepieniem lub kontrolą. W wolnym czasie obsługuję rozmowy telefoniczne i e-maile. Mam też do czynienia z rzeczami operacyjnymi, takimi jak malowanie, naprawa, pozyskiwanie zasobów finansowych i materialnych, po prostu organizowanie wszystkiego od A do Z.
Czy słyszysz jakieś uprzedzenia i mity dotyczące schronienia zwierząt? Czy to prawda?
Oczywiście mamy do czynienia z uprzedzeniami. Na przykład niektórzy uważają, że mamy wszystko za darmo i że pieniądze w jakiś sposób do nas docierają. Zdarza się również, że ludzie zwracają się do nas i chcą dać nam kota. Kiedy mówimy im, że mamy pełną zdolność, lub z pewnych poważnych powodów, odmawiamy przyjęcia kota, myślą, że to nasz obowiązek i że musimy go natychmiast spotkać bez żadnych pytań. Kolejnym mitem jest na przykład, że koty w naszym kraju żyją w strasznych warunkach, że źle się troszczymy i kto wie, jak są chore i przenosi wiele chorób. W tym miejscu chciałbym stwierdzić, że jesteśmy właściwie zarejestrowanym społeczeństwem obywatelskim, podlegającym pewnym zasadom. Jednym z nich jest to, że przynajmniej raz w roku odwiedzamy państwową kontrolę weterynaryjną i dowiadujemy się, jak dbamy o koty.
Czy badasz osoby zainteresowane tym zwierzęciem?
Oczywiście dokładnie sprawdzamy wszystkie zainteresowane strony, jasno określiliśmy zasady umieszczania naszych kotów w nowych domach. Utrzymujemy również kontakt z nowymi właścicielami i prosimy o informacje na temat tego, co robi kot. Nawet nowi właściciele mają możliwość skontaktowania się z nami w dowolnym momencie, jeśli to konieczne.
Czy często zdarza się, że ludzie zwracają adoptowane zwierzęta?
Tak, zdarza się, choć sporadycznie. Ale zawsze bardzo nam przykro. Czasami prowadzą właściciela do zwrotu kota nieoczekiwanej tragedii rodzinnej, choroby, czasem przeceniają jego możliwości i zdolności. Ale jak wspomniałem, dzieje się tak tylko w pojedynczych przypadkach.
Co potencjalni kandydaci powinni pomyśleć z wyprzedzeniem?
Każdy, kto myśli o zdobyciu kota, musi zdać sobie sprawę, że jest to zobowiązanie do życia. Oznacza to, że jeśli chcę jechać na wakacje, muszę zapewnić opiekę nad dziećmi, kogoś, kto ją karmi, sprząta toaletę lub zabiera ją do niego. Dotyczy to również przyjęć do szpitala. Ponadto wszyscy, którzy nie mają dzieci, powinni pomyśleć o tym, co dzieje się, gdy dziecko rodzi się w rodzinie. Często właściciele kotów, którzy właśnie urodziło się dziecko, zwracają się do nas i nie chcą kota z różnych powodów. Nie zdają sobie sprawy z tego, co zrobią swojemu zwierzakowi i co w niektórych przypadkach może mieć fatalne konsekwencje.
Kiedy zwierzę trafia do Twojego schroniska, jak długo mogą go adoptować nowi właściciele?
Zgodnie z prawem znalezione zwierzę może zostać przekazane nowym właścicielom w ciągu 6 miesięcy, do tego czasu należy do pierwotnego właściciela. W praktyce jednak wygląda na to, że nowy dom opiekujący się kotem jest w dobrym zdrowiu, jest wolny od pasożytów zewnętrznych i wewnętrznych, zaszczepiony, poddany sterylizacji. Biorąc pod uwagę, jak wspomniałem w poprzednim pytaniu, mamy kontakty dla nowych właścicieli, więc jeśli znaleziono pierwotnego właściciela, kota można zwrócić. Jednak z mojej praktyki mogę powiedzieć, że jeszcze nam się to nie zdarzyło.
Co uważasz za największy problem w twoim schronisku?
Oczywiście największym problemem naszego schroniska jest znalezienie pieniędzy. To trudne, ale staramy się jak najlepiej. Uruchomiliśmy także sklep internetowy, ale jak na razie jest na początku, więc zobaczymy.
Co sprawia, że jesteś najbardziej szczęśliwy?
Największą radością jest dla nas kotek, któremu udało się znaleźć nowy dom. To najlepsza rzecz w naszej pracy, dlatego cieszymy się z niej i jest naszą główną siłą napędową, gdy nie jesteśmy.
Co sądzisz o kastracji zwierząt?
Kastracja jest bardzo ważna, jesteśmy jej zwolennikami. Wszystkie nasze dorosłe koty są sterylizowane. W naszych warunkach umieszczania kociąt w nowych domach jest to, że jak tylko pozwoli na to wiek kociąt, nowy właściciel musi zostać sterylizowany. Pomagamy również w kastracji dredów w ramach naszych ograniczonych możliwości. Staramy się również podnosić świadomość tego problemu w postaci artykułów i ulotek, i apelujemy do ludzi, aby nie bali się rozmawiać z sąsiadami, współpracownikami itp., I wyjaśniali im zalety kastracji, chociaż niektórzy z nich kontynuują długi tor. Wreszcie doceniamy miasta, które prowadzą programy kastracyjne, to znaczy, że z budżetu każdego roku przeznaczają pewną kwotę na wkład kastracyjny dla właścicieli kotów.
Jak ludzie mogą pomóc?
Ludzie mogą nam pomóc na kilka sposobów, materialnie, mogą przynieść nam dobre puszki, ściółkę, toalety, proszek do prania, detergenty itp., Finansowo i możemy przyjść do brygad, które ogłaszamy kilka razy w roku, kiedy złupimy całe schronienie z góry w dół. Warto również zauważyć, że współpracujemy ze specjalnym domem, w którym nasi klienci produkują różne produkty, takie jak worki z piaskiem, poduszki lub rzeczy na sprzedaż do naszego sklepu. Jesteśmy wdzięczni za wszelką pomoc i wsparcie. Możesz również przekazać darowiznę poprzez zbiórkę charytatywną na www.krmeni.cz , która zawsze odbywa się od 1.11. od 31.1. Możesz przyczynić się tutaj: //pes-vanocni-darky-psi/charitativni-sbirka-financni-prispevek
Czy możesz podzielić się z czytelnikami ciekawymi historiami?
Historia Leonki
Nazywam się Leonka i jestem teraz świetny. Ale nie miałem tego imienia od urodzenia, zostało mi dane tylko przez ludzi, którzy mnie uratowali, ponieważ walczyłem o życie jako lwica ...
Urodziłem się mamusi w przemysłowej dzielnicy miasta na Morawach Południowych. Większość mojego rodzeństwa zmarła i ostatecznie zostałem sam. Nawet moja matka mnie zostawiła. Miałem moich kotów, razem staraliśmy się jakoś przetrwać. Jedna dobra dama przyszła karmić naszą paczkę. Codziennie czekaliśmy na coś do jedzenia. Codziennie musieliśmy walczyć o życie.
Kiedy to się zdarzyło, zgniotłem granulki: kilka razy z rzędu nastąpił „huk”. Spojrzałam z dezorientacją i zobaczyłam krzywy grymas śmiechu na twarzy mężczyzny, który stał bardzo blisko i celował we mnie. Ciemniało na moich oczach, poczułem tępy ból. Nade mną ciemne cienie zaczęły trzepotać wyraźnie, okrutnym śmiechem i deszczem brudnych słów, które zwracają się do nas, zbłąkanych kotów. Upadłem na ziemię, przyjaciele kota rozproszyli się dziko we wszystkich kierunkach.
Ale to nie koniec. Próbowałem wyglądać na martwego, ale to nie wystarczyło atakującemu. Ujął mnie za tylne łapy, które bolą mnie ogromnie, i wrzucił do głębokiej ciemnej otchłani. Kiedy zyskałem trochę świadomości, z uczuciem ogromnego bólu, wspiąłem się na bok. Nie wiem, jak długo tam byłem, ale musiało to być kilka dni. Wiem tylko, że zlizałem krople wody z gnijących liści i żałowałem, że koniec nie nadszedł.
Ale potem coś się we mnie złamało, sprzeciwiło się i powiedziałem: „Walcz, nie poddawaj się”. Z wielkim bólem w przednich łapach wstałem i spróbowałem się wydostać. Poszło bardzo ciężko, kilka razy zsunąłem się na dno, ale ostatecznie mi się udało. Wygramoliłem się i położyłem obok dołu. Stopy nie słuchały, nie bolały.
Dopiero po kilku godzinach przyszedł ratunek. Przeszły dwie kobiety i jedna powiedziała: „Spójrz, kot nie żyje”. Drugi podszedł bliżej i powiedział: „Nie, czekaj, żyje!” Szybka konsultacja pokazała, że dobrze byłoby dać kotu przynajmniej ostatni zastrzyk.
W tym momencie dama wybrała numer telefonu i długo z kimś rozmawiała. Nagle znalazłem się w dużej skrzyni, coś grzechotało pode mną, a potem postawiono mnie na dużym stole. Doktor przyszedł i spojrzał na mnie, mówiąc, że od dawna nie widział takich nadużyć i terroru. Nie miałem pojęcia, że przebiłem obie przednie łapy. Nie radzi też, czy kiedykolwiek będę mógł chodzić i czy ma sens ocalenie mnie. Ale tak bardzo chciałem żyć i chciałem powiedzieć tym ludziom. Ale czy cipka może coś powiedzieć? Po prostu marudziłem i próbowałem kłamać i błagać mnie o wybawienie.
Następnie lekarz zadzwonił do schroniska i omówił, co robić. Obudziłem się w klatce, nie miałem pojęcia, gdzie jestem i dlaczego. Obudziłem się ze znieczulenia. Jak się później dowiedziałem, przeszedłem bardzo wymagającą operację. Niestety nie udało się uratować jednej łapy, musieli amputować ją mojemu ciału. Drugi przód - ponieważ kot musi mieć co najmniej jedną nogę z przodu - naprawili mnie jak kulę. W tym momencie cieszyłem się, że nic mnie nie skrzywdzi, że żyję, że może wszystko się zmieni.
A także tak! Stopniowo uczyłem się chodzić, ale ponieważ jestem bardzo przydatny - teraz Leonka - poszło szybko. A potem idź do tymczasowego domu. Tam mi się podobało, było ciepło, dość jedzenia, a także pieszczoty. A potem poszło dalej. Znaleziono dobrą damę, która zlitowała się nad moim losem i zabrała mnie do siebie. I nie sądzę, że nie mogę skakać - nawet skakać na ścianę, ale to musi być mój właściciel, aby mnie zdjąć. Nadal jestem z nią, kocham ją i chcę również podziękować wszystkim, którzy mi pomogli, uratowali mnie i sprawili, że jeden bezimienny bezpański kot był szczęśliwy LEONKA.
Aby uzyskać więcej informacji i zaoferować koty do adopcji, odwiedź www.dobreruce-zlin.cz